O sporcie oczami blondynki

Dzisiaj razem z moim gościem staramy się przełamać stereotypy, według których piłka nożna czy żużel to typowo męski sport. Kinga Sylwestrzak ma dziewiętnaście lat, ale jednocześnie niezwykłą odwagę i charyzmę, żeby rozmawiać z doświadczonymi sportowcami. Jeździ na mecze, a te, na których nie może być śledzi w telewizji. Oprócz tego od półtora roku prowadzi własnego bloga: "Blondynka o sporcie". Swoją dojrzałością niejednokrotnie mnie zawstydziła podczas naszej telefonicznej rozmowy. 
Poczytajcie...
fot. Justyna Liwocha


Męski sport, kobiecym okiem

- Bardzo się cieszę, że zgodziłaś się na rozmowę. Na początek chciałabym zapytać cię jak to się stało, że piękna, młoda kobieta zainteresowała się typowo męskim sportem jakim jest piłka nożna, czy żużel?

- Wszystko u mnie rozwijało się stopniowo. Jako mała dziewczynka utrudniałam oglądanie piłki bratu lub tacie, ale z czasem, kiedy moi kuzyni zaczęli grać w piłkę, osiągać sukcesy i można ich było zobaczyć w telewizji zaczęłam oglądać mecze  dla nich. Z czasem zaczęłam się oswajać z murawą, zawodnikami, zaczęłam przeglądać tabele, aż w końcu postanowiłam, ze będę oglądać tych spotkań więcej. I tak powoli doszło do tego, że dzisiaj to ja chcę oglądać mecz, a mój brat z tatą nie za bardzo.

- Czy sama uprawiasz jakiś sport, czy wolisz oglądać z perspektywy widza, komentatora?

- Lubię aktywny tryb życia, uwielbiam jeździć na rolkach, jak tylko mogę staram się jeździć rowerem, czy biegać. Kiedyś też chciałam grać w piłkę ręczną, ale ciężko było pogodzić to z nauką. Wtedy zdecydowałam, że  poświęcę się nauce i połączę to z dziennikarstwem. 

- Czyli wolisz lżejszy sport: rower, rolki...

- Tak, chcę prowadzić aktywny tryb życia, żeby móc nadążyć za sportowcami.


fot. Justyna Liwocha


Sportowiec też człowiek

- O sporcie fani wiedzą niemal wszystko. Jest na ten temat wiele książek, filmów, materiałów w Internecie... Dlaczego zdecydowałaś się na pisanie bloga o sporcie?

- Zauważyłam, że sportowców często nie pokazuje się z tej perspektywy z jakiej ja ich znam. Mogłam oglądać jak dorastają Kamil z Radkiem (moi kuzyni), ale o tym nie mówi się zbyt dużo. Zawsze są pokazywani jako gwiazdy, liczy się tylko to, że grają, ale nic poza tym. A ja chciałabym pokazać, że to nie tylko piłkarz biegający za piłką, ale przede wszystkim człowiek. Człowiek, który poza sportem ma też pasje. Chcę  pokazać drogę jaką pokonał, by dojść do tego miejsca, w którym jest. Często się o tym zapomina, skupiamy się na szczegółach w trakcie kariery, ale nie patrzymy na przeszłość zawodnika. To jest właśnie mankament dziennikarstwa. Często skupia się na jednym potknięciu sportowca i z tej perspektywy go ocenia, a zapomina  jakim jest człowiekiem. 

- Krótko mówiąc, chcesz pokazać ten sport z takiej innej strony.

- Tak, ale nie zawsze mi to wychodzi. Często po wywiadach mam niedosyt, przypominam sobie o co mogłabym jeszcze dopytać. Wynika to z tego, że jestem samoukiem, wszystkiego się dopiero uczę. Mam nadzieję, że na studiach spotkam rasowych dziennikarzy, którzy nauczą mnie jak dopytywać: gdzie jest granica między dociekliwością, a byciem wścibskim. Wiem, że muszę się tego nauczyć i mam nadzieję że spotkam na swojej drodze ludzi, którzy mi w tym pomogą.

- Jesteś samoukiem, podobnie jak ja. Z tego względu po części zainteresowałam się twoim blogiem, bo mamy podobny cel: pokazać że w zwykłych ludziach, których spotykamy na co dzień kryją się wartościowe cechy, talenty, pasje, o których inni często nie wiedzą. 

- Dużo o ludziach z którymi rozmawiam dowiaduję się z tego, jak się zachowują kiedy przychodzę na wywiad. Jeśli zadają mi pytania o mój blog, o to co robię, wywołuje to pozytywne wrażenie. Pokazuje mi, że mają głód wiedzy. Ja też interesuję się ich pasjami. Są piłkarze, którzy interesują się sztuką, czytają książki... Ale dziennikarze wolą pielęgnować stereotyp piłkarza, który jest prostym człowiekiem  i nie potrafi poprawnie sklecić zdania. Nie ma się co dziwić, bo jak go "chwycą" zaraz po meczu, to wiadomo, że nie chce mu się używać górnolotnych słów, czy dawać wyszukanych odpowiedzi. Chciałby jak najszybciej pójść do szatni. Co innego jest, jeśli spotkamy się w innych okolicznościach, po treningu, widać, że są ciekawszymi osobami niż przedstawia się ich w telewizji.


fot. Justyna Czubata


Nie zawsze lekko, ale zawsze do przodu

- Dziennikarz spotyka na swojej drodze różnych ludzi, nie każdy potraktuje go życzliwie. Kiedy zaczynałam swoją przygodę z blogiem, dowiedziałam się, że moje rodzinne miasto odwiedzi Ewa Błaszczyk. Bardzo chciałam przeprowadzić z nią wywiad, który mogłabym zamieścić  na blogu. Jej menadżerka powiedziała mi wtedy, że pani Ewa nie będzie miała dla mnie czasu... Zrobiło mi się przykro. Mogło mi to podciąć skrzydła, ale tak się nie stało. Czy ty również spotkałaś się z tymi negatywnymi uwagami, komentarzami? Jak sobie z nimi radzisz?

- Na początku chciałam uderzyć z grubej rury, napisać do zawodników, którzy są rozchwytywani i wtedy faktycznie spotkałam się z odmową. Dowiedziałam się, że nie mają czasu udzielać wywiadu na tego typu blogi albo, jak to napisano, "na jakieś wypracowania", bo od tego jest Internet. Ale to było tylko raz albo dwa. Teraz - czasem ludzie mi nie odpisują, jak zwracam się do większych klubów, żeby pomogli mi w kontakcie z zawodnikiem. Ale też bardzo dużo osób jest zszokowanych tym, że przyjeżdżam na wywiady. Często słyszę: "Dobrze, proszę przesłać mi pytania na maila, to w wolnej chwili odpowiem".  Wtedy są mile lub niemile zaskoczeni, że chcę się spotkać. Zazwyczaj, kiedy widzą, że mi zależy to się zgadzają. 

- Teraz dałaś mi do myślenia, bo ja zaproponowałam ci rozmowę telefoniczną...

- To nie było moim zamiarem, ale fajnie, że zadzwoniłaś!

- Ale to prawda, że na żywo rozmawia się zupełnie inaczej.

- Dla mnie to ułatwienie, bo widzę, jak ludzie reagują na to, co mówię. To też doskonała szkoła dla osobowości, bo wiem, że mam sporo cech z którymi muszę walczyć. Jest we mnie jeszcze trochę nieśmiałości. Muszę ciągle nad tym pracować, ale prowadzenie bloga bardzo mi w tym pomaga.

- Tak, nabywasz wiele umiejętności i podziwiam  cię za wysiłek, który wkładasz w to, żeby osiągać swoje cele.

fot. Justyna Liwocha


Doświadczenie, czy młodzieńczy entuzjazm...?

- Jesteś też stosunkowo młodą osobą, masz 19 lat i dopiero wybierasz się na studia dziennikarskie. Powiedz mi proszę, jak sportowcy, z którymi rozmawiasz ustosunkowują się do twojego młodego wieku: czy jest on dla ciebie wadą czy zaletą?

- Myślę, że to zależy z kim rozmawiam. Jeśli rozmawiam z moimi rówieśnikami ułatwia mi to, bo mogę dostosować swój język i styl bycia do nich. Wtedy też mniej się stresuję niż jak rozmawiam z doświadczonymi zawodnikami. Wiem, że oni w swoim życiu widzieli niejedno i dziennikarze przyzwyczaili ich już do innego poziomu. Nigdy nie jestem pewna, czy swoją osobą nie zmienię ich sposobu patrzenia na dziennikarzy. 

- Czyli opory są bardziej w tobie niż w ludziach,  z którymi rozmawiasz?

- No tak, ale kiedy wracam z wywiadów, to myślę sobie: "Chyba nie było tak źle." Skoro nie zwrócił mi na nic uwagi, nie obraził się, odpowiedział na wszystkie pytania... 

- Fajnie, że wspomniałaś o doświadczonych sportowcach, bo z tym się wiąże kolejne pytanie. Na twoim blogu można znaleźć znane nazwiska: Patryk Dudek, Piotr Protasiewicz, czy Andrzej Huszcza. Są to ludzie stąd, z lubuskiego, ale znani w całej Polsce. Przeprowadzenie wywiadu z takimi ludźmi jest nie lada wyzwaniem. Jak się przygotowujesz do takiej rozmowy?

- Na pewno staram się przekopać Internet na wszelkie możliwe sposoby. Obserwuje też na bieżąco ich poczynania. Przygotowuję się przeglądając ich dokonania i inne wywiady, żeby pytania, które zostały im zadane się nie powtórzyły. Raczej staram się odnieść do jego dawnych wypowiedzi i na ich podstawie ułożyć własne pytanie. Staram się być na bieżąco z wynikami spotkań. Często jest tak, że siadam do komputera próbując ułożyć pytania i nic nie przychodzi mi do głowy. Czarna dziura. Wtedy wiem, że muszę się z tym przespać, kiedy budzę się rano mam dziesiątki pytań które chciałabym zadać.

- Muszę wypróbować twoją metodę na brak weny!

- Polecam. Potem często jest tak, że nie nadążam pisać. 


fot. Kinga Sylwestrzak









Jedna wielka rodzina


- Kiedyś spotkałam się ze stwierdzeniem, że są dwa tematy, o których ludzie mogą rozmawiać godzinami: sport i muzyka. Dlaczego, twoim zdaniem, sport wzbudza w ludziach tyle emocji?

- Myślę, że to dlatego, że jest dostępny dla każdego. Dla jednego sport to wzięcie piłki i wyjście na orlika, a dla drugiego gra na wielkich stadionach.

- Może to wynika też z tego, że lubimy podziwiać sportowców.

- Tak, każde dziecko chce być jak Lewandowski i o tym marzy. Sport też zrzesza ludzi. Kiedy na mecz reprezentacji w Kielcach, na którym byłam, przyszło piętnaście tysięcy ludzi i zaśpiewałam z tyloma osobami hymn, to było niesamowite doznanie. To był pierwszy tak duży mecz, na którym mogłam być. Myślę, że gdybym pojechała na Narodowy na mecz gdzie jest 50 000 osób, to bym chyba się popłakała na hymnie ze wzruszenia. Na takich wydarzeniach każdy Polak jest Polakiem i nie liczą się poglądy polityczne czy wyznanie. W tym momencie jesteśmy jedną wielką rodziną. 

- Czyli do sportu ciągnie nas poczucie wspólnoty.

- To było bardzo widoczne przy ćwierćfinale Mistrzostw Europy w zeszłym roku. Kiedy grali Polacy praktycznie każda rodzina siedziała przed telewizorem. Ulice w miastach były puste, a ludzie oglądali, w knajpach, w ogródkach - wszyscy pościskani, ale każdy oglądał.


Z nosem w książkach...

- Czy poza sportem i dziennikarstwem masz jeszcze inne pasje?

- Uwielbiam czytać książki.

- O, to tak jak ja.

- Jestem takim molem książkowym. Idę też na studia na filologię polską, żeby się oczytać, zdobyć wiedzę teoretyczną, którą będę mogła wykorzystać w dziennikarstwie.

- Powiedz mi w takim razie, co aktualnie czytasz? Co mogłabyś polecić Czytelnikom mojego bloga?

- Obecnie jestem zafascynowana książkami Krzysztofa Beśki. Przeczytałam "Rikszą do nieba" i "Autoportret z samowarem". To książki, które trzymają do końca w niepewności, z każdą kolejną stroną akcja się odwraca. Człowiek siedzi i czyta i nie może się oderwać. Autor potrafi stopniować napięcie aż do samego zakończenia. Akcja książek toczy się w okupowanej Warszawie i w latach masowego wysiedlania żydów. 

- Zachęciłaś mnie, będę musiała sięgnąć po tę lekturę.

- Warto. Ciężko się do niej oderwać. Przez nią często zaniedbywałam swoje domowe obowiązki.




- Jakie jest twoje dziennikarskie marzenie? Z kim chciałabyś przeprowadzić wywiad?

- Konkretnej osoby chyba nie mam. Chciałabym prowadzić wywiady w reprezentacjach młodzieżowych, obserwować życie piłkarzy od wewnątrz. Na pewno chciałabym być reporterką przy meczach Ekstraklasy i do tego dążę, żeby za parę lat stanąć na boisku klubu Ekstraklasy i przeprowadzić wywiad pomeczowy.

- Masz piękne marzenia i życzę ci aby one wszystkie się spełniły, a nawet znacznie więcej...




Komentarze

Popularne posty