O życiu nad morzem i pięknej kwiaciarce z koszem pełnym róż
No więc stało się. Dotarliśmy na północny kraniec Polski. To było nasze wielkie marzenie i właśnie się ono spełniło.
Puck, a potem Władysławowo przywitały nas słońcem i bezchmurnym niebem. Końcówka sezonu, kto jeszcze nie był na urlopie nadrabia lipcowe zaległości. Pełno ludzi, każdy uśmiechnięty, kolorowy. W morzu kąpie się kilka osób, ale woda zimna. Jak to w Bałtyku.
Zawsze kiedy odwiedzam turystyczne miejscowości i widzę tylko urywek, weekend, tydzień, kilka dni życia w tym mieście zastanawiam się, jak się tu żyje na co dzień. Jak żyją ludzie w takich miejscach? Co robią kiedy skończy się ich sezon? Czy turyści są dla nich udręką, czy błogosławieństwem? Czy ich praca w sezonie jest cięższa niż nasza? Postanowiłam zapytać...
Puck, a potem Władysławowo przywitały nas słońcem i bezchmurnym niebem. Końcówka sezonu, kto jeszcze nie był na urlopie nadrabia lipcowe zaległości. Pełno ludzi, każdy uśmiechnięty, kolorowy. W morzu kąpie się kilka osób, ale woda zimna. Jak to w Bałtyku.
Zawsze kiedy odwiedzam turystyczne miejscowości i widzę tylko urywek, weekend, tydzień, kilka dni życia w tym mieście zastanawiam się, jak się tu żyje na co dzień. Jak żyją ludzie w takich miejscach? Co robią kiedy skończy się ich sezon? Czy turyści są dla nich udręką, czy błogosławieństwem? Czy ich praca w sezonie jest cięższa niż nasza? Postanowiłam zapytać...
W sklepie z pamiątkami
Muszle we wszystkich kolorach świata, nalewki z bursztynu i bursztyny bez nalewki, kubki, porcelana w kaszubskie wzory, pocztówki, no i to, co zawsze przywożę z podróży - magnesy...
Miła ekspedientka podchodzi, doradza. Ośmielona jej przyjaznym uśmiechem pytam:
- Czy te muszle są wszystkie wyłowione z Bałtyku?
- Hmm, niektóre tak, a niektóre nie. Pochodzą z różnych mórz, nie wiem nawet z jakich.
- Tak myślałam, bo na plaży ciężko znaleźć takie piękne muszle.
W sezonie pewnie macie tu dużo roboty...
- Czy dużo? Codziennie przewijają się tutaj tysiące osób, każdy przychodzi ogląda, ale mało kto coś kupuje. Zdarzają się dni, że mam 200 zł utargu...
Czyli to nie taki kolorowy biznes jak się mogłoby wydawać. Ja już upatrzyłam u tej Pani swoje magnesy W dniu wyjazdu po nie wrócę. Są piękne.
W innym sklepie było dwoje mężczyzn. "To już końcówka sezonu - powiedział jeden do drugiego - ci, co są, zaraz wyjadą, a pogody już nie będzie... Trzeba sprzedać towar póki są ludzie..."
Pomyślałam, że ci, którzy tam mieszkają nie mają wcale lekko.
W innym sklepie było dwoje mężczyzn. "To już końcówka sezonu - powiedział jeden do drugiego - ci, co są, zaraz wyjadą, a pogody już nie będzie... Trzeba sprzedać towar póki są ludzie..."
Pomyślałam, że ci, którzy tam mieszkają nie mają wcale lekko.
Na peronie
Na peron podjeżdża pociąg pośpieszny z Krakowa. Gdy tylko otwierają się drzwi z wagonów wylewają się fale turystów, w plecakami, walizkami, ledwo zaczęli urlop - już są zmęczeni. Są jednak na tym dworcu osoby, które na nich z utęsknieniem czekają. To ludzie wynajmujący pokoje. Każdy z nich ma kartkę z napisem: "Wolne Pokoje". Niektórzy dopisują "z łazienkami". Jakby to miało jakieś większe znaczenie. Podbiegają do turystów i przekrzykując się "wyszarpują" sobie klientów.
"Chodź pan do mnie" "Nie, do mnie, u mnie lepsze pokoje!"; "Nieprawda, u mnie są najlepsze!"; "U mnie jest tylko 10 minut do morza!"; "A u mnie pięć minut!"... i tak dalej...
Do nas podjechał na rowerze Pan Franciszek.
- Mam wolne pokoje sprzyjające uzyskaniu 500+ - zagadnął.
- Co to znaczy?
- No, wie pani, nie mogę mówić o szczegółach, ale spanie w nich sprzyja podwyższeniu się współczynnika demograficznego...
- Aha.
- No i nie ma drugich takich we Władysławowie.
- No tak, ale my już mamy kwaterę - zaoponował mój mąż.
- To wycofać zaliczkę! Wycofać i przyjść do mnie!
- W sumie to jeszcze nie zapłaciliśmy naszym gospodarzom...
- To nie płacić i do mnie przychodzić! Gdzie mieszkacie?
- Na Gdańskiej.
- Tak daleko?! Nie ma się nad czym zastanawiać.
- Może na przyszły rok...
- To zapisać numer!
Dla pewności, że nie zginie, zrobiłam zdjęcie. Jeśli ktoś z Was szuka noclegu, w pokojach sprzyjających uzyskaniu programu 500+, można skorzystać z tych u Pana Franciszka, we Władysławowie. ↓
Po drodze zapytałam Julii jak się mieszka na Helu.
Na każdym piętrze latarni jest coś ciekawego do obejrzenia. To doskonała okazja, żeby odpocząć, ale też poszerzyć wiedzę. A widoki z góry są bajeczne!
- A skąd przyjechaliście..? -woła za nami Franciszek.
- Z lubuskiego.
- To powiedzcie mi, co za bezbożnicy podpalili tą katedrę w Gorzowie..?!
W melexie
Kto wie co to jest melex? Ja nie wiedziałam. Do dzisiaj. Gdy tylko wysiedliśmy z pociągu na Helu, zaczęła się kolejna łapanka. Kto pierwszy ten lepszy. Do nas podeszła Julia.
- Czy chcieliby Państwo się przejechać melexem?
Melex to małe elektryczne autko bez ścian, z małym daszkiem, które wozi turystów po mieście. Stał ich cały rządek. Wszystkie po 5 złotych od osoby. Chyba się przejedziemy...
- A dokąd możemy pojechać?
- Na Helu zwykle turyści odwiedzają latarnię morską, cypel i fokarium.
Zdecydowaliśmy się zacząć od latarni morskiej.
![]() |
Latarnia morska na Helu - przyjemność rzędu 6 zł + 2 zł za wypożyczenie lornetki. Ponoć w słoneczny dzień można zobaczyć Gdańsk i Gdynię, nam się nie udało, bo było za dużo ludzi. |
Po drodze zapytałam Julii jak się mieszka na Helu.
- Ja tutaj nie mieszkam. Przyjechałam w połowie maja do przyjaciół i zostanę do końca września. Latem jest tu cudownie, ale miejscowi narzekają na turystów. W sezonie jest tu straszny tłok, korki, ciężko cokolwiek załatwić. Z drugiej strony - zimą jest tu strasznie zimno. Wszędzie jest śnieg i wieje na tym cyplu silny wiatr. Ludzie siedzą w domach i nie wychodzą...
Latarnia morska w Rozewiu
Jeśli miałabym polecić którąś z latarni morskich, którą warto zwiedzić to byłoby to Rozewie. Nasi wspaniali gospodarze pożyczyli nam rowery, co sprawiło, że mogliśmy się tam dostać w jakieś pół godziny nie stojąc przy tym w korkach. Około godziny dziewiątej nie było tam jeszcze zbyt wielu ludzi. Cały kompleks składa się z trzech obiektów: latarni, galerii obrazów marynistycznych oraz maszynowni. Można je zwiedzić w cenie biletu (8 zł normalny, 5 zł ulgowy). Choć latarnia pochodzi z XVIII wieku była wielokrotnie modernizowana i dobudowywana, z uwagi na to, że znajduje się w pięknym bukowym lesie i po jakimś czasie buki zaczęły zasłaniać snop światła.
Na każdym piętrze latarni jest coś ciekawego do obejrzenia. To doskonała okazja, żeby odpocząć, ale też poszerzyć wiedzę. A widoki z góry są bajeczne!
W Maszynowni siedziała znudzona Pani i czytała książkę.
Zapytana o ruch na co dzień, mówi:
- Jak jest ładna pogoda nie ma wcale ludzi. Wolą iść na plażę. Za to jak pada deszcz mamy tu prawdziwe oblężenie.
Wygląda na to, że wybraliśmy nie ten dzień co trzeba... bo słońce wyciągało w naszą stronę swoje promienie...
Wygląda na to, że wybraliśmy nie ten dzień co trzeba... bo słońce wyciągało w naszą stronę swoje promienie...
W Kebabie
Niemiłosierny upał wdawał się wszystkim we znaki, ale osoby, które szczególnie go odczuwają, to ci, którzy przyrządzają gorące posiłki. Odkryliśmy we Władku restaurację Jerusalem Kebab - podają tam naprawdę dobre jedzenie, a obsługa jest bardzo miła. Postanowiłam zapytać, jak sobie radzą w takim upale.
- Przyzwyczailiśmy się do tego. Nie jest to praca marzeń, ale przez sezon można fajnie zarobić. Jesteśmy tu z kolegą pierwszy rok, ale w przyszłym roku też zamierzamy przyjechać...
A więc upał nie taki straszny. W końcu w naszych rodzimych miejscowościach też są ludzie, którzy pracują w ten sposób, a nie mają perspektywy wieczornego schłodzenia się w morzu...
A więc praca w kebabie nad morzem wygrywa 1:0!
Róże
"Czy chciałby Pan kupić kwiatka pięknej Pani?" - tym pytaniem zagadują nas kobiety sprzedające róże na ulicach.
Kiedy widzi się piękną, uśmiechniętą kobietę z koszem pełnym kwiatów mało kto zastanawia się jak wygląda codzienna praca kwiaciarki w nadmorskiej miejscowości.
Kiedy widzi się piękną, uśmiechniętą kobietę z koszem pełnym kwiatów mało kto zastanawia się jak wygląda codzienna praca kwiaciarki w nadmorskiej miejscowości.
Jak myślicie, czy ciężko jest dźwigać kobiecie kosz pełen róż? A może ciężej jest znosić coś innego? Zapytaliśmy Milenę.
- Cieszę się bardzo, że zgodziłaś się ze mną porozmawiać. Chciałabym Cię zapytać, czy mieszkasz tu nad morzem, czy jesteś z innych rejonów Polski?
- Przyjechałam tu ze względu na pracę, na co dzień mieszkam na Mazurach. Chciałabym dorobić na studia.
- Czy sprzedawanie kwiatów na ulicy to ciężka praca?
- To bardzo ciężka praca. Trzeba podchodzić do ludzi i namawiać, żeby kupili te róże. Ale kiedy podchodzi się do pary i mężczyzna decyduje się kupić kobiecie kwiaty, to jest bardzo przyjemny moment. To jest wręcz urocze, patrzenie jak obdarowane kobiety są szczęśliwe. I chyba właśnie dlatego lubię tą pracę.
- Co jest najtrudniejsze dla ciebie w podchodzeniu do ludzi, zagadywaniu?
- Dla mnie to nie jest nic trudnego, uważam, że do tego trzeba być otwartym.
- Czy zdarzyło ci się, że ktoś zareagował negatywnie, albo powiedział coś przykrego?
- Tak, często się zdarza, że ludzie są po prostu chamscy. Często mówią "nie", mają jakieś głupie odzywki, albo nic się nie odzywają - to jest najgorsze.
- Ignorancja na pewno boli.
- Tak, mogliby chociaż powiedzieć "nie, dziękuję", albo się przywitać.
- A jak podoba ci się praca we Władysławowie, jako miejscowości?
- We Władysławowie? Bardzo przyjemnie. Jest tu bardzo miło, można poznać dużo fajnych ludzi.
- To ma dużą wartość dla kogoś, kto przyjeżdża sam do nowej miejscowości. A jak było z tobą?
- Nikogo tutaj nie znałam, byłam tu sama. Ale poznałam bardzo fajne dziewczyny, które też pracują w różach.
- W takim razie bardzo cię podziwiam Milena, że odważyłaś się tu przyjechać. Czy wiązało się to z dużą odległością do pokonania?
- Około 120 kilometrów.
- To jest kawałek. A skąd pochodzisz?
- Mieszkam w Elblągu. To nieduża miejscowość, ale można tam też trochę pozwiedzać. Mamy tam port, Stare Miasto...
- Warto się wybrać do Elbląga?
- Tak, ale nie na długo. Nie jest tak fajnie jak we Władysławowie. Tutaj jest plaża, a w Elblągu nie mamy nawet żadnego jeziorka. Ale mamy za to dużo parków i to Stare Miasto.
- Tak, słyszałam, że Elbląg jest znany z pięknego Starego Miasta. Powiedz mi jeszcze jak się relaksujesz po pracy?
- Głownie to spędzam czas z dziewczynami, siedzimy, śmiejemy się, opowiadamy sobie różne rzeczy.
- Jak długi jest twój dzień pracy?
- Dziesięć do dwunastu godzin.
- To naprawdę ciężka praca. Dziękuję ci bardzo, że znalazłaś chwilkę, by opowiedzieć mi i moim Czytelnikom o pracy jaką wykonujesz.
Jeśli więc spotkacie na wyjeździe piękną kobietę z koszem róż, powiedzcie jej chociaż "dzień dobry". One naprawdę ciężko pracują 😊
- Czy sprzedawanie kwiatów na ulicy to ciężka praca?
- To bardzo ciężka praca. Trzeba podchodzić do ludzi i namawiać, żeby kupili te róże. Ale kiedy podchodzi się do pary i mężczyzna decyduje się kupić kobiecie kwiaty, to jest bardzo przyjemny moment. To jest wręcz urocze, patrzenie jak obdarowane kobiety są szczęśliwe. I chyba właśnie dlatego lubię tą pracę.
- Co jest najtrudniejsze dla ciebie w podchodzeniu do ludzi, zagadywaniu?
- Dla mnie to nie jest nic trudnego, uważam, że do tego trzeba być otwartym.
- Czy zdarzyło ci się, że ktoś zareagował negatywnie, albo powiedział coś przykrego?
- Tak, często się zdarza, że ludzie są po prostu chamscy. Często mówią "nie", mają jakieś głupie odzywki, albo nic się nie odzywają - to jest najgorsze.
- Ignorancja na pewno boli.
- Tak, mogliby chociaż powiedzieć "nie, dziękuję", albo się przywitać.
- A jak podoba ci się praca we Władysławowie, jako miejscowości?
- We Władysławowie? Bardzo przyjemnie. Jest tu bardzo miło, można poznać dużo fajnych ludzi.
- To ma dużą wartość dla kogoś, kto przyjeżdża sam do nowej miejscowości. A jak było z tobą?
- Nikogo tutaj nie znałam, byłam tu sama. Ale poznałam bardzo fajne dziewczyny, które też pracują w różach.
- W takim razie bardzo cię podziwiam Milena, że odważyłaś się tu przyjechać. Czy wiązało się to z dużą odległością do pokonania?
- Około 120 kilometrów.
- To jest kawałek. A skąd pochodzisz?
- Mieszkam w Elblągu. To nieduża miejscowość, ale można tam też trochę pozwiedzać. Mamy tam port, Stare Miasto...
- Warto się wybrać do Elbląga?
- Tak, ale nie na długo. Nie jest tak fajnie jak we Władysławowie. Tutaj jest plaża, a w Elblągu nie mamy nawet żadnego jeziorka. Ale mamy za to dużo parków i to Stare Miasto.
- Tak, słyszałam, że Elbląg jest znany z pięknego Starego Miasta. Powiedz mi jeszcze jak się relaksujesz po pracy?
- Głownie to spędzam czas z dziewczynami, siedzimy, śmiejemy się, opowiadamy sobie różne rzeczy.
- Jak długi jest twój dzień pracy?
- Dziesięć do dwunastu godzin.
- To naprawdę ciężka praca. Dziękuję ci bardzo, że znalazłaś chwilkę, by opowiedzieć mi i moim Czytelnikom o pracy jaką wykonujesz.
Jeśli więc spotkacie na wyjeździe piękną kobietę z koszem róż, powiedzcie jej chociaż "dzień dobry". One naprawdę ciężko pracują 😊
Polak na plaży
Gdy tylko otworzyły się drzwi pociągu na peronie w Helu na stopniach stanął mężczyzna koło pięćdziesiątki i z zachwytem powiedział: "No, tutaj to całkiem inne powietrze!". Czy wszyscy Polacy tak samo zachwycają się polskim morzem?
Polak-plażowicz budzi się około godziny 10 i dziarskim krokiem z parawanem pod pachą zmierza na plażę. Ale dopiero około 12 zaczyna się prawdziwe oblężenie piachu. Co sprytniejsi zabierają ze sobą kilka parawanów i zawczasu podbijają coraz to nowe powierzchnie. Kto nie lubi słońca chowa się pod parasolem. A tam, na stelażu, można wysuszyć mokry strój kąpielowy...
W drodze na plażę można zobaczyć naprawdę różne rzeczy. Wczoraj trzy kobiety niosły razem wielkiego białego dmuchanego łabędzia! Musiał być bardzo ciężki bo ledwie dawały sobie z nim radę.
W drodze na plażę można zobaczyć naprawdę różne rzeczy. Wczoraj trzy kobiety niosły razem wielkiego białego dmuchanego łabędzia! Musiał być bardzo ciężki bo ledwie dawały sobie z nim radę.
Dzisiaj na plaży królują kijki do selfie. Zwłaszcza takie, którymi można zrobić sobie selfie pod wodą. To prawdziwy plażowy szał.
Niezmiennie nad polskim morzem chodzą obładowani niczym wielbłądy handlarze, którzy kuszą gotowaną kukurydzą, popcornem, watą cukrową, naleśnikami, kawą i innymi dobrami. Zawsze bardzo mi ich szkoda, bo ich praca jest niewdzięczna, chodzą w upale po gorącym piachu... Nic przyjemnego. A może jednak..?
Nie wiem. Gdyby któryś z nich zgodził się na udzielenie wywiadu bardzo chętnie bym z nim porozmawiała i wówczas za tydzień uraczyłabym Was nowym postem o gotowanej kukurydzy 😊.
Turystę z książką można spotkać raczej rzadko. Dlatego na mojej twarzy pojawił się uśmiech, kiedy usłyszałam za sąsiednim parawanem rozmowę dwóch mężczyzn:
Niezmiennie nad polskim morzem chodzą obładowani niczym wielbłądy handlarze, którzy kuszą gotowaną kukurydzą, popcornem, watą cukrową, naleśnikami, kawą i innymi dobrami. Zawsze bardzo mi ich szkoda, bo ich praca jest niewdzięczna, chodzą w upale po gorącym piachu... Nic przyjemnego. A może jednak..?
Nie wiem. Gdyby któryś z nich zgodził się na udzielenie wywiadu bardzo chętnie bym z nim porozmawiała i wówczas za tydzień uraczyłabym Was nowym postem o gotowanej kukurydzy 😊.
Turystę z książką można spotkać raczej rzadko. Dlatego na mojej twarzy pojawił się uśmiech, kiedy usłyszałam za sąsiednim parawanem rozmowę dwóch mężczyzn:
- Idziesz na piwo?
- Poczekaj, jeszcze dokończę rozdział.
I ten miły szelest kartek...
Na urlopie, tak jak w codziennym życiu staram się nie tracić ani jednej chwili. Cieszę się, że mogłam podzielić się z Wami moimi obserwacjami z czterech ostatnich dni.
Na urlopie, tak jak w codziennym życiu staram się nie tracić ani jednej chwili. Cieszę się, że mogłam podzielić się z Wami moimi obserwacjami z czterech ostatnich dni.
Jeśli podobają Ci się takie reportaże proszę napisz mi o tym. Będzie mi bardzo miło. 😊
Pozdrawiam ciepło znad Bałtyku...😘
Podobają mi się.
OdpowiedzUsuń☺️
UsuńFajny reportaż. Masz prawdziwy talent pisarski. Jestem ciekawa jakie pytania będziesz zadawać w "nowym świecie" np, Abrahamowi, Noemu czy królowi Dawidowi i innym ludziom, którzy zmartwychwstaną. Ania
OdpowiedzUsuńDziękuje. ☺️
UsuńPisz, bo czyta się tak, jak słucha się miłą melodię! Buziaki
OdpowiedzUsuńBardzo mi miło, dziękuje ☺️
Usuń