Listopad w obiektywie

Listopad... Tak naprawdę teraz drzewa zaczęły się złocić najpiękniej na świecie. Poranki, chociaż chłodne i mgliste przynoszą rześkie powietrze, którego tak nam brakowało latem. W garderobie królują już ciepłe swetry i szaliki, a w domu i wokół siebie staram się wprowadzać klimat hygge. Ciepły ogień coraz częściej płonie w naszym kominku, wieczorami palimy świeczki i nadrabiamy pod kocem filmowe zaległości.

Zapraszam na listopadową podróż po moim świecie.
Listopad przywitał mnie przeziębieniem. Siedząc otulona w oknie miałam możliwość obserwować urocze sikorki.

Zrobienie tego zdjęcie wymagało ode mnie kilku godzin spędzonych przy oknie. Ale chyba było warto. 
Nasz gość, szukający ziarenek słonecznika.
Postanowiłam w końcu wyrzucić storczyki, które nie kwitły od początku roku. Kiedy niosłam je do śmietnika zauważyłam nowe pędy z pąkami. Dostały więc nową doniczkę i honorowe miejsce przy oknie w salonie. Ot, figle natury!

Na spacerze nie mogłam się powstrzymać przed sfotografowaniem tych pięknych żółtych liści klonu pospolitego. Choć moim zdaniem nie do końca tak pospolity jak się wydaje.


Mieszkając już dwa lata w Żaganiu obserwuję Bóbr, który każdego dnia ma inny kolor. Czy zwróciliście kiedyś na to uwagę? 

Moje hygge miejsce w mieście - Cali Cafe na ul. Keplera. Najlepsze grzane wino i szarlotka z lodami i bitą śmietaną. Przyjemny lokal i przemiła obsługa. Polecam z czystym sumieniem ♡

Promienie słońca przedzierają się przez pożółkłe liście. Uroki jesieni. 


Muszę się pochwalić: mój mały sukces.
Chociaż przeważnie marna ze mnie cukierniczka to tarta z malinami na spotkaniu rodzinnym momentalnie znikła! Może to zasługa pysznych malin, które są na tym cieście niczym okruszki lata, za którym wszyscy tęsknią. A może pysznego kremu? Przepis wzięłam ze strony Makelifeeasier.pl. Autorka przygotowała tą tartę z figami. Ja wybrałam maliny i nie dodawałam cukru do kremu (bez niego i tak było bardzo słodkie), poza tym nic w przepisie nie zmieniałam. 
Kolejne urocze miejsce - indyjska restauracja w Zielonej Górze New Namaste. Serwują azjatyckie smakołyki, orientalne napoje, wszystko pięknie i klimatycznie podane. Nie mogliśmy się zdecydować na konkretne danie, chcieliśmy spróbować wszystkiego, więc zdecydowaliśmy się na talerz rozmaitości. Chyba pierwszy raz na moim talerzu spotkało się naraz tyle kolorów! Kurczak z sosem miętowym? Pieczony twaróg w panierce? Indyjska herbata z kardamonem imbirem i mlekiem?  Rewelacyjne smaki.


Letnie smaki w jesienne dni. Mrożone owoce, kefir i łyżka miodu. Idealny koktajl na drugie śniadanie. 

I dowód na to, że listopad nie musi być szary i brzydki (choć ostatnio rzeczywiście taki jest!). W moim mieszkaniu bardzo lubię widoki z okna i właśnie dzielę się z Wami jednym z nich. 

Na koniec jesienny dodawacz energii. Trzy kilo cytrusów i codziennie rano świeży sok. Mmm... 


W tym miesiącu to już wszystko. Czas szybko leci i podejrzewam, że zanim się obejrzymy znów będzie wiosna.

Komentarze

Popularne posty