"Astrofizyka dla zabieganych" - recenzja

Przekonałam się w końcu do e-booków. To jedna z pierwszych książek, które czytałam w ten sposób. Ale na pewno nie ostatnia. Elektroniczne książki nie zajmują miejsca na półce, nie kurzą się, nie trzeba ich przenosić przy przeprowadzce... same zalety... zwłaszcza w małym mieszkaniu...



Ale przechodząc do sedna, chciałabym napisać kilka słów o książce "Astrofizyka dla zabieganych" Neila de Grasse Tysona, którą chciałam kupić jak tylko ją zobaczyłam w Empiku. Pewnie teraz drapiecie się po głowie i zadajecie sobie pytanie: "Czy Dorota całkiem zwariowała? Drzewa, jedzenie, i inne  jej dziwactwa, które zamieszcza na blogu, ale astrofizyka...????"

Ano tak. Lubię wiedzieć. Lubię patrzeć w gwiazdy i wiedzieć dlaczego świat wygląda tak, a nie inaczej. Lubię myśleć o Wszechświecie. Lubię myśleć o Kosmosie i jego Projektancie, o ogromie gwiazd, o bezmiarze ciał niebieskich i niepojętych dla nas rozmiarach i odległościach, które próbujemy sobie jakoś nazwać i wyobrazić, żeby stały się trochę mniej odległe, bo znane nam kilometry są jednostką zbyt kruchą i mikroskopijną, więc liczymy te odległości w latach świetlnych, w milionach, bilionach, trylionach ale nawet gdyby dopisać, jedno, czy dwa zera i tak nie zrobiłyby one większej różnicy, bo ciężko sobie to wyobrazić... Więc ...

Sięgnęłam po książkę, której autor zmniejsza wszechświat do rozmiarów nam bardziej bliskich, zrozumiałych. Który przybliża nam funkcjonowania świata i praw fizyki. Jednocześnie pokazuje, że mimo niesamowitej inteligencji i eksploracji kosmosu człowiek wciąż niewiele wie o otaczającym nas wszechświecie. Dowiedziałam się, że 95 % wszechświata to ciemna materia i ciemna energia, których tożsamości naukowcy nie są w stanie jasno określić.

Skąd się wzięły pierwiastki chemiczne? Na to pytanie również poznajemy odpowiedź. Autor przybliża nam cechy charakterystyczne i metody odkrywania poszczególnych pierwiastków i ich budowę molekularną. Zabiera nas w podróż do początków świata i podaje kilka faktów, których nigdy nie usłyszałam na lekcji chemii (choć może gdyby chemii uczono w ten sposób byłaby znacznie ciekawsza..)

Jak odkryto fale podczerwone i ultrafioletowe? Zaobserwowano je już w 1800 roku. Choć są niewidzialne dla ludzkiego oka angielski astronom Herschel zaobserwował ich działanie.

Co widać na Ziemi z kosmosu?  Na pewno nie Mur Chiński! (tu się zaskoczyłam, to ponoć budowla widzialna z kosmosu) Z Księżyca nie widać nawet świateł Paryża, Londynu, czy Nowego Jorku. Za to można oglądać fronty atmosferyczne, okryte śniegiem łańcuchy górskie, czy oceany.

Napisałam trochę o treści książki, ale najbardziej ujął mnie ostatni rozdział, który zwraca uwagę na naszą, w porównaniu z Wszechświatem, niewyobrażalną znikomość. "We Wszechświecie jest więcej gwiazd niż ziaren piasku na dowolnej plaży. Więcej jest gwiazd niż sekund, które upłynęły, odkąd powstała Ziemia. Więcej jest gwiazd niż słów i dźwięków wypowiedzianych przez wszystkich ludzi od początku świata." Zrozumienie tej perspektywy kosmicznej pokazało mi jeszcze raz jakim skarbem jest nasza planeta, jak cudownym domem jest nasza Ziemia. Niby od zawsze to wiedziałam, ale lubię sobie przypominać, że mieszkam w miejscu zaprojektowanym w sposób wyjątkowy!

Książkę gorąco polecam!
Można kupić w sklepie stacjonarnym lub przez Internet, np. tu:




Komentarze

  1. Nie wiedziałam, że aż tak daleko sięgają Twoje zainteresowania!!! Dobrze, że piszesz bloga to mogę Cię lepiej poznać, bo jak widać 15 lat pod jednym dachem to za mało.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wciąż staram się rozwijać i sięgać dalej i dalej... Głód wiedzy pcha mnie tam, gdzie jeszcze mnie nie było..!

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty