Luty w obiektywie

Kolejny miesiąc za nami... Luty urzekł nas słoneczną, ale mroźną pogodą. Jak sięgam pamięcią do poprzednich lat, to nie mogę odgrzebać zimy, kiedy było z rana -16 na termometrze.

Dzielę się z Wami kilkoma zdjęciami z miejsc, które odwiedziłam.


Mogłabym robić pocztówki z Żagania. Moim zdaniem to zdjęcie nadaje się idealnie.

Bluszcze nawet zimą pozostają zielone...

Zrobiłam zdjęcie tej kotce nie tylko dlatego, że była niesamowicie piękna, ale również niesamowicie gruba. Stoi przodem i wydaje się być smukła , lecz to tylko pozory.


Widok zza szyby samochodu... Zima nie zachwyci nas raczej szeroką paletą barw, ale to zdjęcie pokazuje ile piękna może się kryć w bielach, beżach, brązach, szarościach i błękitach...

Kawałek szarego papieru i jutowy sznurek... Sama chciałabym dostać taki prezent.
Ciekawa książka, zachęcam do czytania, pisałam o niej tutaj.

Dla mojego ukochanego. Prezent od serca. 

U góry i na dole: Żagański park od strony wyspy. Tego ranka zachwycałam się unoszącą się parą nad rzeką i oszronionym mostkiem.


A teraz kilka ujęć z Berlina, i tam mnie poniosło. 

A wiecie, że berlińskie kramiki pełne są takich pocztówek? Czarno-białych zdjęć, przedstawiających zabytki, albo jakieś znane ulice... A ja postanowiłam zrobić swoją własną pocztówkę z panem na rowerze na pierwszym planie i Bramą Brandenburską w tle. Komu wysłać?

"Barist" - tutaj jadłam najlepsze Apfelstrudel świata. Spodziewałam się szarlotki na ciepło, a dostałam... Mmmm.... Pełny talerz jabłkowej przyjemności. Wylizałam.


Dworzec główny. Taki jakiś ładny mi się wydał, więc zrobiłam zdjęcie i to już koniec mojej wycieczki po Berlinie. 


Grzaniec - nie tylko z czerwonego wina. Herbatkę też lubię. 


To zdjęcie jest takie trochę szczególne, bo zrobione z "Mostu Doroty". Nie wiem, czy wiecie, ale domyślam się, że został on tak nazwany na moją cześć, z uwagi na wielki wkład jaki wnoszę dla miasta Żagania pisząc tego bloga i zapoznając Was  z żagańskimi zakamarkami, po których się poruszam. 


Obudził się w środku zimy...
I to już koniec naszej lutowej wycieczki. Czas mknie jak struś na wybiegu i już wkrótce zapraszam na marcowe fotki, mam nadzieję, że jakieś zrobię i będzie czym się dzielić. 

Zostawiam Was z krótką fraszką znalezioną w Internecie. Jej autorem jest Marcin Urban:

Najpiękniejsze doznania i cuda radosne:
Słońce, przyjaźń, śpiew ptaków, powietrze i wiosnę,
Łuk tęczy tuż po deszczu i księżyca pełnię
Ludzie mają od wieków... za darmo zupełnie...



Komentarze

Popularne posty